WIDZENIE CZŁOWIEKA O POSTACI UKRZYŻOWANEGO SERAFINA
Kiedy pozostawał w pustelni, która od miejscowości, gdzie jest położona,
zwie się Alverna, na dwa lata zanim oddał duszę Bogu, ujrzał w widzeniu
Bożym stojącego nad sobą mężczyznę, mającego jakby sześć skrzydeł, z
rękami wyciągniętymi, a z nogami złączonymi, przybitego do krzyża. Dwa
skrzydła unosiły się nad głową, dwa wyciągały do lotu, dwa wreszcie
okrywały całe ciało. Gdy święty sługa Najwyższego ujrzał to widzenie,
jak najbardziej zadziwił się, ale nie wiedział, co ono miało dlań
znaczyć. Bardzo się ucieszył i mocno uradował miłym i łaskawym względem,
z jakim Serafin patrzył na niego. Jego piękno było niezwykle urzekające,
ale całkowicie przejmowało trwogą jego przybicie do krzyża i udręczenie
męką. Powstał więc, żeby tak powiedzieć, smutny i radosny, a radość i
smutek na przemian brały w nim górę. Pilnie myślał, co by to widzenie
mogło znaczyć i duch jego bardzo trapił się uchwyceniem tego znaczenia.
I gdy tak nic pewnego nie pojmował z tej wizji, a jej nowość ogromnie
zajęła mu serce, oto na jego rękach i stopach zaczęły ukazywać się
znamiona gwoździ, jak to krótko przedtem widział nad sobą u męża
ukrzyżowanego.
Jego ręce i stopy wyglądały przebite w samym środku gwoździami. Główki
gwoździ ukazały się po wewnętrznej stronie dłoni i na wierzchu stóp, a
ostrza ich były po stronie odwrotnej. Znamiona te bowiem były okrągłe
wewnątrz na rękach, a na zewnątrz podłużne. Z ciała wystawały grudki
mięsa, które wyglądały jak czubki gwoździ zgięte i zagięte. Tak samo na
stopach wycisnęły się znamiona gwoździ i wystawały z ciała. Także prawy
bok, jakby przebity, miał podłużną bliznę, która często krwawiła, tak że
po wiele razy jego tunika i spodnie były spryskane świętą krwią.
Och, jak niewielu za życia sługi, ukrzyżowanego razem z Panem
ukrzyżowanym, zasłużyło na oglądanie świętej rany boku! Ale szczęsny
Eliasz dostąpił tego, że widział ją jeszcze za życia Świętego; nie mniej
szczęsny Rufin, który dotknął ją własnymi rękami. Bo mianowicie, gdy raz
wspomniany brat Rufin wkładał swą rękę na pierś Świętego, by go
podrapać, spadła mu ona, jak często się zdarza, na jego prawy bok i
przypadkowo dotknęła tej drogocennej blizny. Ten dotyk niemało zabolał
Świętego, stąd odrzucił rękę od siebie i zakrzyknął: „Niech cię Pan Bóg
broni"! (Rdz 19, 16)
Bardzo pilnie bowiem ukrywał tę bliznę przed obcymi, bardzo ostrożnie
strzegł jej przed bliskimi, tak że nawet przyboczni bracia i jego
najpobożniejsi naśladowcy przez dłuższy czas o niej nie wiedzieli.
Chociaż on, sługa i przyjaciel Najwyższego, widział się ozdobionym
tantis ac talibus margaritis (tyloma i takimi perłami), jakby
drogocennymi kamieniami, oraz przystrojonym w Chwałę i cześć nad podziw,
ponad wszystkich ludzi, to jednak nie pysznił się w swym sercu, nie
szukał stąd próżnej chwały u kogokolwiek. Ale, żeby wzgląd ludzki nie
skradł mu łaski sobie danej, wszystkimi sposobami, jak mógł, usiłował je
ukryć (tzn. znamiona).
___
Św. Franciszek najbiedniejszy z biednych jest pierwszym
Patronem SMN
po nim:
Św. Ojciec Pio,
Św. Teresa z Avila,
Św. Jan Bosko,
A najpierwszym z wszystkich Patronem SMN jest Św. Michał Archanioł
Ojciec Święty Jan Paweł II o Świętym Franciszku z Asyżu:
Ojciec Święty Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Grobu Biedaczyny z Asyżu w
dniu 5 listopada 1978 r., podkreśla w swoim przemówieniu ducha św. Franciszka:
„Ty, który nosiłeś w swoim sercu wszystkie zmienności współczesnych tobie ludzi,
swoim sercem tak bliski Sercu Zbawiciela, wspomóż nas, byśmy mogli objąć losy
dzisiejszej ludzkości, trudne problemy społeczne, ekonomiczne, polityczne,
kulturowe, problemy współczesnej cywilizacji, wszystkie cierpienia dzisiejszego
człowieka, jego wątpliwości, sprzeczności, rozbicie; jego dążenia, kompleksy,
niepokoje...” Jan Paweł II - Papież