37. Jakobina z Settesoli, zarówno sławna jak i święta w mieście Rzymie,
zasłużyła u Świętego na szczególny przywilej miłości. Nie moja to rzecz
opisywać ku jej chwale jej sławetne pochodzenie, godność rodziny, czy
wreszcie dziwną doskonałość jej cnót i długoletnią wstrzemięźliwość
wdowieństwa.
Otóż Święty zapadł był na tę chorobę, która zamykając serię wszystkich
jego schorzeń, dopełniła szczęśliwego biegu życia błogosławionym
zejściem. Wtedy, na kilka dni przed śmiercią, chciał posłać po panią
Jakobinę do Rzymu, ażeby co prędzej przybyła, jeżeli pragnie go jeszcze
zobaczyć przed powrotem do ojczyzny niebieskiej, skoro tak żarliwie
miłowała go jako wygnańca na ziemi.
Pisze się list, szuka się szybkiego posłańca, a znaleziony sposobi się
do drogi. Nagle przed drzwiami słychać tętent koni, hałas rycerzy, jakiś
wspaniały orszak. Jeden z towarzyszy Franciszka idzie do drzwi, i tu
zastaje obecną tę, do której jako nieobecnej dopiero co sposobił
posłańca. Cały przejęty zdumieniem co prędzej biegnie do Świętego i nie
posiadając się z radości, mówi: „Ojcze, przynoszę ci dobrą nowinę!” A
święty zaraz uprzedził go w odpowiedzi, mówiąc: „Błogosławiony Bóg,
który brata naszego panią Jakobinę posłał do nas! Otwórzcie wrota i
wprowadźcie ją do wnętrza, ponieważ do brata Jakobiny nie musimy
stosować zakazu wchodzenia kobiet!”
38. Wśród szlachetnych gości wybucha wielka radość, a wśród duchowych
pieszczot płyną łzy. I aby nic złego cudowi nie brakło, okazuje się, że
święta niewiasta przywiozła wszystko, co zawierało się w napisanym
poprzednio liście, że potrzeba przywieźć na pogrzeb ojca. Przywiozła:
prześcieradło popielatego koloru dla przykrycia ciała po śmierci, także
dużo świec, całun na twarz, poduszkę pod głowę i pewien przysmak, na
jaki Święty miał ochotę. I tak wszystko, czego pragnął jego duch, Bóg mu
podsunął. Oczywiście opowiem dalej wydarzenia tej podróży, by
szlachetnej wędrownicy nie zostawiać bez pociechy.
Wielka rzesza ludzi, przede wszystkim lud pobożny z miasta, oczekuje na
bliskie narodziny Świętego ze śmierci do nieba. Ale Święty, wzmocniony
przybyciem pobożnej rzymianki, zda się pożyje troszkę dłużej. Stad też
owa pani postanowiła zostać sama z synami i paroma giermkami, a resztę
świty odesłać z powrotem. Na to Święty mówi: „Zaniechaj, bo ja odejdę w
sobotę, a ty w niedzielę powrócisz razem ze wszystkimi.''
Tak też się stało: o oznaczonej godzinie wszedł do Kościoła
triumfującego on, który mężnie walczył w Kościele walczącym. Pomijam
zbiegowisko ludzi, głosy radosnego uniesienia, uroczyste bicie dzwonów,
potoki łez; pomijam płacz synów, szlochanie najbliższych, westchnienia
towarzyszy. Przejdę do tego, co zdoła pocieszyć podróżniczkę, pozbawioną
pociechy ojcowskiej.
39. Tak więc ukradkiem, ja osobno, całą zalaną łzami, prowadzą do zwłok
przyjaciela, by mogła je wziąć w ramiona, a Wikariusz rzecze.”Oto ten,
którego miłowałaś jako żywego, obejmij go teraz jako martwego!” Ona zaś
płacząc nad ciałem gorącymi łzami, jęczy żałosnym głosem i szlochaniem,
a ponawiając żałobne uściski i pocałunki, zdejmuje zasłonę, by zobaczyć
go odsłoniętego.
Co więcej? Kontempluje owo drogie naczynie, w którym ukrył się
drogocenny skarb, zdobny pięcioma perłami stygmatów, które wyrzeźbiła
ręka samego Wszechmogącego, na podziw całemu światu. Ogląda je i
napełniona niezwykłą radością odżywa przy zmarłym przyjacielu. Przeto
radzi, żeby nie zatajać ani nie ukrywać w jakikolwiek sposób tego
niesłychanego cudu, ale daje bardzo mądrą radę, żeby pokazać go
wszystkim naocznie. Dlatego wszyscy pośpiesznie biegną na to widowisko,
a sprawdziwszy prawdziwość tego, czego Bóg nie dokonał w żadnym innym
narodzie, wpadają w podziw i zdumienie.
Jan Frigia Pennate, wówczas jeszcze chłopiec, później prokonsul w Rzymie
i komes świętego pałacu, wbrew wszelkim wątpliwościom z własnej woli
stwierdził i przysiągł, że wtedy właśnie razem ze swoją matką na własne
oczy widział i rękami dotykał stygmatów Zmarłego.
Podróżniczka Jakobina,: pocieszona znamienitą łaską, powróciła do-domu,
a my przejdźmy do innych cudów, zdarzonych po śmierci Świętego.
___
Św. Franciszek najbiedniejszy z biednych jest pierwszym
Patronem SMN
po nim:
Św. Ojciec Pio,
Św. Teresa z Avila,
Św. Jan Bosko,
A najpierwszym z wszystkich Patronem SMN jest Św. Michał Archanioł
Ojciec Święty Jan Paweł II o Świętym Franciszku z Asyżu:
Ojciec Święty Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Grobu Biedaczyny z Asyżu w
dniu 5 listopada 1978 r., podkreśla w swoim przemówieniu ducha św. Franciszka:
„Ty, który nosiłeś w swoim sercu wszystkie zmienności współczesnych tobie ludzi,
swoim sercem tak bliski Sercu Zbawiciela, wspomóż nas, byśmy mogli objąć losy
dzisiejszej ludzkości, trudne problemy społeczne, ekonomiczne, polityczne,
kulturowe, problemy współczesnej cywilizacji, wszystkie cierpienia dzisiejszego
człowieka, jego wątpliwości, sprzeczności, rozbicie; jego dążenia, kompleksy,
niepokoje...” Jan Paweł II - Papież