Wiesław Matuch
M I E J S C E
S P O K O J U
Zawiał wiatr z północy na południe
Zbliżył się do miejsca na które
zawsze może liczyć
w którym odpocznie w swojej
targanej zawiei
Zatrzymał się nad pastwiskiem
pokrytym zielenią i zapachem
gdzie się chowa
tuli i wycisza
A za każdym razem
kiedy zmęczy się
swym nieustannym targaniem
nie zapomina o tym miejscu
Tu przestaje być huraganem
a stają się tkliwością
leciuchnym ciepłym powiewem
Na nowo dostrzega przedmioty
we własnych ich barwach i kształtach
Na nowo zapomina
swoje ścierane życie
nie myśląc wcale jaki czeka go
jutrzejszy dzień |