Wiesław Matuch
W Y S Z Ł O Z
E M N I E Ż Y C I E
Płaczę Panie bo wyszło ze mnie
życie i nie wiem dokąd poszło
Zagubiłem drogę!
Nie widzę żadnego drogowskazu!
Nie potrafię już piąć się w górę
Panie gdzie i dokąd mam iść?
Po co żyję jeszcze skoro wokół
same męczarnie?
Po co istnieję?
Martwota pożera mnie od środka!
Jałowe wszystko i blade
jakby bez życia i treści
Gdzie te zdroje Panie?
Popiół mam przed oczami!
Przestałem czuć i myśleć - mroki widzę!
Wyschły moje nadzieje
Zatrzymał się mój duch
Wszystko wydaje mi się złudzeniem
Chciałbym przeważyć losy
ale jaką siłą to Panie uczynić?
Wczoraj kojące powiewy wiały -
niebo otwierały
i nie dziwne były mi radości
a dziś - odczuwam złe przeznaczenie
Dziś znowu nie żyję
Nastała kompletna noc!
Zmartwienia owiały mnie chłodem
Dostrzegam pustkę i bytu granice marne
Życie straciło kolor
Panie wyszła ze mnie radość
i nie chce powrócić
Gdzież się podział mój
życiowy nerw Panie?
|